Zanim pożyczyłam maszynę od babci (stara jak świat, ta maszyna:)) uszyłam kilka Anielic inną metodą: ręcznie, ale na maszynie, tzn. kręcąc ręcznie kółkiem maszyny :] Nie wiem, czy to jest szybsze od tradycyjnego szycia igłą i nitką, ale na pewno w moim przypadku dokładniejsze.
I w ten sposób powstały kolejne siostry (jedna ma nową fryzurę, hihi:))
Tymczasem trzymajcie się; jeszcze dziś i jutro, i znów mamy weekend!!
pasek klinowy poluzował.bo skoro silnik działa ...
OdpowiedzUsuńoj współczuję! Oby zmartwychwstała
OdpowiedzUsuńno to podziwiam samozaparcie do szycia ręczną maszyną - swoją drogą podziwiam też panie, które w domu miały kiedyś tylko takie maszyny
OdpowiedzUsuńpiękne tildy - fajowska odzież i fryzury bardzo udane :)
Uuuu paskudna sprawa... Mam nadzieję,że jakoś się da naprawić!:)
OdpowiedzUsuńA anielice i tak boskie:D
Och to bardzo mi przykro z powodu maszyne. Może uda się ją jeszcze uruchomić.
OdpowiedzUsuńAnielice śliczne:)
Życzę aby się szybciutko maszyna naprawiła:))Buziaczki posyłam!
Maszyna - moje marzenie....może kiedyś.....
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, ze Twoją da się jeszcze zreanimować.
Anielice śliczne!
Pozdrowionka
Maszyny chyba strajk wprowadziły albo zapanowała jakaś dziwna choroba bo u Jagny też odmówiła współpracy:D
OdpowiedzUsuńwspółczuję...i życzę "szybkiego powrotu do zdrowia"
OdpowiedzUsuńAniołki śliczne :)))
Aniołki cudne. Maja superowe ubranka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
moja maszyna też strajkuje.... Silnik działa, tylko nie szyje... Aniołek w sukience ma taką grzeczną fryzurkę... Świetnie ;-))
OdpowiedzUsuńJak widać na załączonym obrazku - poradziłaś sobie doskonale :)))
OdpowiedzUsuńwitaj piekne tildunie :*
OdpowiedzUsuńtobie sie zepsula a ja mojej sie pozbywam ;(
buuuziaki dla ciebie :*
Nie musisz mi nic mówić o psuciu się maszyny... ;) Ja mam pecha do wszelkich elektronicznych/elektrycznych sprzętów. Wszystko "gaśnie" pod moją ręką. Ostatnio bym zepsuła maszynę mojej rodzicielki ;p Serce mi do gardła podchodziło, gdy nie słyszałam jej warkotu ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
śliczne siostry, jak widac i bez silnka działasz jak trzeba :D
OdpowiedzUsuńMoja maszyna jeszcze dycha, ale kto wie, jak długo, ostatnio dałam jej popalić, no i trochę odbiłam na niej swoje złe nastroje ;-(. Piękny siostrzany duecik :-).
OdpowiedzUsuńa ja nie mam maszyny i chcę zacząc szyc,i zastanawiam sie czy wogole warto zaczynac recznie???czy poczekac az maszyna sie pojawi i dopiero maszynowo?
OdpowiedzUsuńWidzę, że ręcznie szyjesz równie cudowne anioły jak i na maszynie. Zazdroszczę Ci trochę.
OdpowiedzUsuń